Niezbyt przychylne prognozy pogody nie wszystkich zniechęciły do wycieczki i dosyć spora grupa zebrała się w umówionym czasie na Głębokim 

i ruszyliśmy w drogę,

na festyn do Nowego Warpna.

I chociaż ciężkie chmury krążyły nad miastem

a wiatr na wieży włosy jeżył

to pływaków nie zabrakło.

Niespiesznie, po nasyceniu się zarówno kulturowo jaki i kulinarnie udaliśmy poza granicę kraju

do Rieth - na Berlinera Pilsnera i fiszbułę...

i była to pierwsza w życiu fiszbuła Pawła.

Szlak wiódł nas jeszcze leśnymi przecinkami

przez chmurne jeziora,

gdzie...

"Szmer tataraku jeszcze dobiegł nas...

...już wracać czas."