Piknik rekonstrukcyjny Bitwa o Szczecin
Sobota, 26 kwietnia 2014 Kategoria wojaże
Km: | 63.08 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 04:00 | km/h: | 15.77 |
Pr. maks.: | 41.51 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Hercules Leonardo | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jakże mile zostałem rozczarowany, kiedy na miejscu zbiórki wycieczki ogłoszonej przeze mnie na forum RS-u zastałem grupkę samych naturalnych rowerzystów.
i w takim oto kameralnym gronie, po delikatnej modyfikacji trasy ruszyliśmy,
omijając zbyt uczęszczane przez samochody drogi.
aby po dotarciu do pierwszych pól rzepaku zrobić sobie małą fotoprzerwę... a spragniony po zimie kontaktu z naturą Maciek, rzucił się w objęcia dzikiej róży...
po usunięciu kolców i obmyciu ran...
można było przystąpić do zrobienia zdjęcia - parze w rzepaku...
podczas kiedy pozostali prowadzili dysputę, na temat szkodliwości niszczenia zieleni wiejskiej.
Dotarliśmy do clou wycieczki czyli pikniku rekonstrukcyjnego, odbywającego się na torze motokrosowym w Rosówku i po zabezpieczeniu rowerów, pierwsze swe kroki skierowaliśmy ku kuchni polowej WZ-36P,
gdzie miły właściciel zapoznał nas z historią, nawet z tą najświeższą, czyli jak oszukiwał żonę na kasie aby wyłożyć na kuchnię 60.000 zł.
Potem zapoznawaliśmy się z innymi rodzajami militariów:
snajperkami.
MG-34
PPS-43
rusznicami przeciwpancernymi
lornetą nożycową
oraz T-34.
Kawałek dalej odbywały się przygotowania do inscenizacji walk. Niemiecki oficer krzyczał cały czas - "ruszać dupy" - ale słoneczko przypiekało, więc w ciężkich mundurach nie za bardzo chciało się biegać...
a żołnierzom radzieckim chyba jeszcze mniej...
...jeden, takiej słusznej postury Niemiec nosił drugiego, takiego cherlawego - powiedziałem im aby się zamienili, ale to było raczej awykonalne... wniosek - dużych i grubych rannych nie wynosi się z pola walki.
Wróciliśmy do kuchni polowej na pyszną wojskową grochówkę
a po schłodzeniu się piwem ruszyliśmy w dalszą drogę, gdzie dla rowerów wyzwaniem był tor motokrosowy i gdzie Paweł okazał się gentelmanem
młodzież dala radę sama
Następnie, po przełajach i skrótach godnych samego "Montera", niczym przemytnicy przekroczyliśmy, dosłownie i w przenośni -zieloną granicę
aby znaleźć się w cichych i spokojnych landach niemieckich
W latach czterdziestych ubiegłego wieku Niemcy zapoczątkowali budowę rakiet typu V1 oraz V2... dzisiaj budują kolejne modele już typu V20326
pod którymi się mimo wszystko, miło leżakuje.
Minęliśmy senne miasteczko Nadrensee
jeziorko Dammsee
i dotarliśmy do... Krakowa!?
I tu w miłej atmosferze uraczyliśmy się - w zależności od gustu - lodami, kawką, piwkiem,
bardzo zresztą smakowitym...
po wypasie znów ruszyliśmy w drogę, niestety powrotną - do tych pól malowanych rzepakiem żółtem, jednakowem...
po drodze spotykając jeszcze znajomych rowerzystów, gdzie doszło do transakcji walutowej
Do domku dotarliśmy tak mniej więcej z wieczora i była to jedna z najmilej spędzonych wycieczek.
komentarze
Było miło :). Siwobrody, też mieliśmy deszcz, ale strategicznie spędzony na piwku, lodach i kawie w Krakowie.
Paweł - 18:12 poniedziałek, 28 kwietnia 2014 | linkuj
No patrz , niby taka sama wycieczka w to samo miejsce a jak różne wrażenia.
siwobrody - 19:57 niedziela, 27 kwietnia 2014 | linkuj
Może i podobne Piotrek ale Tobie udało się bez deszczu :)
Trendix - 19:51 niedziela, 27 kwietnia 2014 | linkuj
ja sie teraz zglaszam gdzie i kiedy mam oddac reszte:) pozdrawiam Justyna
Gość - 19:10 niedziela, 27 kwietnia 2014 | linkuj
Komentuj